O tym blogu

Moje zdjęcie
Magister Michał. Z powołania: szczęśliwy mąż i ojciec. Z zawodu: aptekarz, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu. Z zamiłowania: bloger. Z przekonania: idealista, który sądzi, że zadaniem aptekarza jest udzielić każdemu wyczerpującej informacji o lekach. Zapraszam do czytania, komentowania i zadawania pytań.

środa, 25 stycznia 2012

Leki refundowane pod pręgierzem

Znalazłem dziś w zasobach internetu taki oto artykuł, przedruk z "Newsweeka": http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1655668,1,reforma-w-staruszkow,index.html Autorka słusznie zwraca uwagę na fakt, że obecnie cena pewnego leku stosowanego w leczeniu choroby Alzheimera jest, mimo objęcia go refundacją, znacznie wyższa, niż była do tej pory. Nie wymienia wprawdzie nazwy tego leku, ale ja domyślam się, że chodzi o riwastygminę. Rzeczywiście, jeszcze w zeszłym roku można było ją nabyć dużo taniej, niż teraz, ponieważ producent oferował aptekom wysokie rabaty. Sądzę, że w sprawie tego leku, a także wielu innych należy naciskać na Ministerstwo Zdrowia, aby przy następnej zmianie listy refundacyjnej zastosowało ceny korzystniejsze dla pacjentów. Wydaje mi się również, że ministerialni urzędnicy popełnili w trakcie negocjacji z producentami dwa kardynalne błędy.

Na listę refundacyjną trafiły tylko dwa preparaty z riwastygminą w składzie (Exelon i Nimvastid), podczas gdy można było wybierać spośród 29 (!), produkcji zarówno krajowej, jak i zagranicznej. Nie wiem, ile z nich brano pod uwagę w trakcie negocjacji i jakie było kryterium wyboru, ale wydaje mi się, że gdyby rozmawiano z większą grupą producentów, na pewno udałoby się wytargować korzystniejsze ceny. W końcu każdemu z nich zależałoby, żeby własnego produktu sprzedać jak najwięcej. Obniżenie ceny mogłoby spowodować zwiększenie obrotu.
Druga sprawa: wzmiankowana w artykule riwastygmina w postaci plastrów jest, jak na razie, produkowana tylko przez jedną firmę. Do tej pory firma ta stosowała korzystne rabaty dla aptek, żeby mogły sprzedawać ten lek jak najtaniej. Obecnie sztywna cena na jedno opakowanie wynosi, w zależności od dawki, 250 lub 270 zł, co dla większości starszych osób (młodzi raczej na chorobę Alzheimera nie zapadają) jest kwotą zaporową. Jeżeli producenta było stać na rozdawanie rabatów, aby w ten sposób zwiększyć sprzedaż leku, to z równym powodzeniem mógł on obniżyć jego cenę, aby tę sprzedaż utrzymać. Sądzę, że większa stanowczość w negocjacji cen mogłaby skutecznie pomóc chorym, którzy teraz przerywają skuteczne leczenie, ponieważ ich nie stać.
Rozważań tych nie podpieram żadnymi danymi, zamierzam je pozostawić w sferze przypuszczeń. Nie wiem, jakie były przyczyny objęcia refundacją takich, a nie innych leków oraz ustalenia na nie takich, a nie innych cen. Wniosek z lektury przytoczonego artykułu nasuwa mi się jeden: konieczna jest większa jawność przy negocjacjach lekowych oraz dopuszczenie do głosu strony społecznej, żeby później uniknąć skarg pewnych grup chorych.

1 komentarz:

  1. No niestety,na nic się zdały apele do Pana Ministra,na nowej liście leków ref.z 1 marca 2012- plastry Exelon dalej nie osiągalne cenowo dla starych schorowanych ludzi albo kupowane kosztem żywnośći,środków higieny itd.Inne leki na alzheimera to nie są leki najnowszej generacji,nie są tak " przyjazne" dla pacjenta jak plastry - do których pacjent już jest przyzwyczajony i nie stwarza to ani dla niego ani dla rodziny dodatkowych kłopotów.
    Nie dość tego - przez cały 2011 rok recepty na exelon i seronil były traktowane jako leki na chorobę przewlekłą, właśnie otrzymałam recepty dla mojego Taty i mam zapłacić 100% bo nie zaznaczono literki P /ten sam lekarz wypisywał recepty w 2011 roku i ten sam w roku bieżącym - czy chodzi o uprawnienia lekarza,czy o coś innego????

    OdpowiedzUsuń