O tym blogu

Moje zdjęcie
Magister Michał. Z powołania: szczęśliwy mąż i ojciec. Z zawodu: aptekarz, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu. Z zamiłowania: bloger. Z przekonania: idealista, który sądzi, że zadaniem aptekarza jest udzielić każdemu wyczerpującej informacji o lekach. Zapraszam do czytania, komentowania i zadawania pytań.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Z górnośląskiego zielnika odc. IV

-Jaki jest śląski napój na „p”?
-Piwo.
-Dobrze. A jaki jest śląski napój na „k”?
-Krzynka piwa…
I tak dalej… Tę historię znają chyba wszyscy, którzy zetknęli się chociaż trochę z Górnym Śląskiem i jego obyczajami. Dość powiedzieć, że picie piwa było wśród Ślązaków popularne „od zawsze”. A jeżeli tak, to w naszej wędrówce po kartach zielnika nie wolno pominąć chmielu, który jest istotnym składnikiem złotego napoju, a jednocześnie bywał stosowany jako roślina lecznicza.
Chmiel zwyczajny Humulus lupulus
Chmiel trudno pomylić z innymi roślinami. Jest to pnącze, wyrastające często na kilka metrów w górę. Łodyga jego jest sztywna i szorstka w dotyku, liście głęboko wycinane w trzy klapy i ząbkowane na brzegu, a kwiaty zebrane w charakterystyczne kwiatostany, przypominające szyszki. Po raz pierwszy jej opis pojawia się u Pliniusza, który wymienia ją jako roślinę ogrodową starożytnych Rzymian. Młode pędy chmielu stanowiły ich przysmak na wiosnę. Do warzenia piwa zaczęto używać go w pierwszej połowie XIV w. w Niderlandach. Stamtąd przeniesiono to jego zastosowanie na pozostałe kraje Europy, jednak w nieodległej Anglii stało się ono popularne dopiero po ok. dwóch wiekach, chociaż piwo znano tam od dawna. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Otóż, na Wyspy Brytyjskie napój ze sfermentowanego słodu przywieźli Sasi i Duńczycy. Nazwano go tam ale, a do jego aromatyzowania używano takich ziół, jak m.in. wrzos, bluszczyk kurdybanek, majeranek, bobrek trójlistkowy, piołun lub krwawnik. Słowem beer określano tylko i wyłącznie napój zawierający chmiel, który przywozili przybysze z Niemiec i Flandrii. Wyspiarze byli do niego uprzedzeni do tego stopnia, że król Henryk VIII (ten sam, który miał sześć żon i ogłosił się głową kościoła anglikańskiego) zabronił piwowarom dodawania go do ale, a do parlamentu wpływały wnioski o zakazanie jego uprawiania. Jeszcze w początkach XVII w. uprawa chmielu w Anglii była na tyle niepopularna, że musiano go importować. Obecnie największym producentem tego surowca na świecie są Niemcy, Polska zajmuje piąte miejsce.
A zastosowanie chmielu w lecznictwie? Obecnie nie ma on większego znaczenia jako pojedyncze zioło. Pojawia się za to jako składnik gotowych preparatów o działaniu uspokajającym i ułatwiającym zasypianie. Można czasem nabyć szyszki chmielu w aptece, by zażywać je w postaci naparu lub odwaru, ale mało kto decyduje się na takie jego użycie. Wydaje mi się, że rozpowszechnienie leków gotowych skutecznie zabiło w ludziach umiejętność posługiwania się ziołami. Inną charakterystyczną własnością chmielu jest obecność w jego składzie związków gorzkich, które pobudzają apetyt (kto pije piwo do sutego obiadu, ten wie). W końcu olejek chmielowy, ze względu na swój intensywny zapach wykorzystuje się w przemyśle perfumeryjnym do produkcji kompozycji zapachowych. Ja sam pamiętam, że dorodne pędy chmielu rosły w ogrodzie mojej Babci i prezentowały się tam imponująco.
Bywa, że lecznicze zioła z czasem popadają w zapomnienie i kojarzą się później z rzeczami bardzo odległymi od swojego pierwotnego zastosowania. Sądzę jednak, że warto przypominać takie staroświeckie mądrości, choćby dlatego, żeby u progu XXI w. nie popadać w pychę, że oto tylko chemia może być lekarstwem. Przecież ludzie musieli sobie radzić bez chemii przez długie wieki. I jakoś sobie radzili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz