O tym blogu

Moje zdjęcie
Magister Michał. Z powołania: szczęśliwy mąż i ojciec. Z zawodu: aptekarz, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu. Z zamiłowania: bloger. Z przekonania: idealista, który sądzi, że zadaniem aptekarza jest udzielić każdemu wyczerpującej informacji o lekach. Zapraszam do czytania, komentowania i zadawania pytań.

piątek, 22 lipca 2011

Z górnośląskiego zielnika odc. III

Z latem i wakacjami czosnek kojarzy się nieszczególnie, najwyżej z zamówionym gdzieś we włoskiej restauracji spaghetti aglio e olio, albo innym daniem kuchni śródziemnomorskiej, która używa go bardzo często jako przyprawę. Na naszej szerokości geograficznej zawsze wrzuca się kilka ząbków do słoja, w którym kiszą się ogórki (notabene ogórki kwasi się latem- czyli jakieś skojarzenie jednak istnieje), poza tym jego użycie jako przyprawy jest u nas raczej ograniczone. Przyczyną tego jest z całą pewnością jego intensywny i nieprzyjemny zapach, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. O zastosowaniu czosnku w lecznictwie mówi się niewiele, zresztą, co to za roślina lecznicza, która śmierdzi i ma piekący smak. A jednak… Pozory czasem mylą. Od starożytności do czasów współczesnych odkrywane są dla niego coraz to nowe zastosowania. Ale po kolei…

Czosnek pospolity Allium sativum
W starożytnym Egipcie czosnek stanowił ważny element diety robotników budujących piramidy. Homer w „Odysei” opisuje spotkanie głównego bohatera z czarodziejką Kirke, która zamieniła jego towarzyszy w świnie. Odyseusz uniknął złego czaru, ponieważ chronił go właśnie czosnek. Rzymski poeta Wergiliusz w swoich „Eklogach” wymienia jego obecność w codziennym pożywieniu Greków i Rzymian. Horacy z kolei nazywa go „bardziej trującym od szaleju” i opisuje, w jaki sposób zatruł się nim podczas uczty. Istnieje też muzułmańska legenda o tym, jak szatan wychodził z rajskiego ogrodu po skuszeniu pierwszych ludzi. Tam, gdzie stąpnął lewą nogą, wyrósł czosnek, a gdzie prawą – cebula. Widzimy więc, że mieszane uczucia towarzyszyły ząbkom czosnku właściwie „od zawsze”. Lekarz rzymskich cesarzy, Klaudiusz Galen, uważał go za teriak, czyli uniwersalne lekarstwo. Z taką opinią, czosnek wyruszył z południa Europy do jej pozostałych części.
Najpierw poznano jego własności bakteriobójcze i przeciwpasożytnicze. W dawnych czasach używano go do leczenia trądu i ospy, podawano go też bydłu, aby zapobiec zachorowaniom na wąglik. W 1772 r. podczas epidemii dżumy w Marsylii złapano czterech złodziei, którzy przeszukiwali ciała zmarłych w poszukiwaniu kosztowności. Zeznali oni w śledztwie, że przed zachorowaniem chroniło ich picie mieszaniny octu winnego z różnymi ziołami, także z czosnkiem. Stąd wziął się „ocet czterech złodziei”, nazywany też gdzie indziej „octem siedmiu złodziei”. W czasie I Wojny Światowej armia brytyjska stosowała opatrunki nasączane świeżo wyciśniętym sokiem z czosnku,
aby zapobiec zakażeniom ran. Ludowa medycyna polecała syrop czosnkowy jako środek przeciwko astmie, chrypce, kaszlowi i innym problemom z drogami oddechowymi. Współczesne badania potwierdziły te wszystkie właściwości oraz wykazały nowe, bardziej przydatne w leczeniu chorób XXI w. Regularne spożywanie czosnku może obniżyć ogólny poziom cholesterolu o ok. 10-12%, LDL ("złego cholesterolu") i triglicerydów o ok. 15% oraz podwyższyć poziom HDL ("dobrego cholesterolu") o ok. 10%. Ponadto obniża agregację płytek krwi, przez co wpływa na regulację ciśnienia krwi i obniża ryzyko wystąpienia chorób serca i udarów. Stwierdzono również, że zawarta w olejku czosnkowym allicyna działa obniżająco na poziom cukru we krwi, a pierwiastek śladowy german pobudza układ odpornościowy.

A na Górnym Śląsku? Czosnek zrobił karierę raczej jako przyprawa niż jako lek. Oprócz wspomnianego już kiszenia ogórków, znalazł swoje miejsce przede wszystkim w zupie "wodzionce", która najczęściej pojawiała się na śląskich stołach w dni postne albo w razie absolutnego braku czegoś innego do jedzenia. Wodę gotowało się z łyżką smalcu lub łoju (w wersji współczesnej - z kostką rosołową), przyprawiało solą i kilkoma pokrojonymi ząbkami czosnku, do tego dodawało się pokrojony w kostkę czerstwy chleb. Do tego ugotowane tłuczone kartofle... i już. A na szybką przekąskę praktyczni Ślązacy wymyślili chleb z czosnkiem. Kromkę chleba podpiec na suchej patelni (można w tosterze), natrzeć ząbkiem czosnku i posmarować masłem. I nie dam sobie wmówić, że pieczywo czosnkowe przywędrowało do nas niedawno razem z włoską kuchnią. Po prostu było znane od dawna. To taki nasz mały, śląski powód do dumy.

1 komentarz:

  1. Zapomniał Pan dodać, że to skuteczny środek odstraszający wampiry :-)).
    Czosnek mogłabym jeść w dowolnych ilościach, ale moja wątroba ostro przeciw temu protestuje.
    Najlepiej smakuje na kromce świeżego chleba z masłem pokrojony w cieniutkie plasterki...
    Blog jest rewelacyjny :-)
    Pozdrawiam
    Edyta

    OdpowiedzUsuń