O tym blogu

Moje zdjęcie
Magister Michał. Z powołania: szczęśliwy mąż i ojciec. Z zawodu: aptekarz, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu. Z zamiłowania: bloger. Z przekonania: idealista, który sądzi, że zadaniem aptekarza jest udzielić każdemu wyczerpującej informacji o lekach. Zapraszam do czytania, komentowania i zadawania pytań.

piątek, 10 czerwca 2011

Dlaczego paragon z apteki jest tak skomplikowany?

Apteka, jak każdy inny sklep, musi posiadać kasę fiskalną, każdą transakcję musi zapisywać w jej pamięci i wydawać klientowi jej potwierdzenie, którym z reguły jest paragon. Są klienci, którzy taki paragon chowają do portfela lub torebki, a później nie interesują się nim wcale. Są też tacy, który te rachunki studiują bardzo dokładnie i przeliczają każdy wydany grosz. Czasem jednak zdarza się tak, że mając paragon z apteki w ręku, nie potrafią doliczyć się wydanych pieniędzy, ponieważ nie wszystko jest dla nich odpowiednio jasne. Dlaczego tak się dzieje?
Na rachunku z apteki, obok nazwy preparatu, ilości wydanych opakowań oraz rodzaju odpłatności (100%, 50%, 30%, ryczałt lub bezpłatne), widnieją zawsze dwie kwoty. Pierwsza z nich jest ceną detaliczną danego leku, druga oznacza cenę, którą pacjent zapłacił. W przypadku specyfików bez recepty oraz tych o statusie Rp., które nie podlegają refundacji, obie kwoty powinny być jednakowe.
Dla leków refundowanych, ta druga kwota zawsze jest niższa, ponieważ jest pomniejszona o wartość refundacji. Dokładniej: aptekarz kupuje u hurtownika lek refundowany, ustala jego cenę detaliczną (tę pierwszą z rachunku) zgodnie z obowiązującymi przepisami i wystawia do sprzedaży. Pacjent wykupuje ten lek na podstawie recepty i płaci za niego jedynie część jego ceny (czyli tę drugą kwotę z rachunku). Pozostałą część dopłaca aptekarzowi Narodowy Fundusz Zdrowia, na podstawie zrealizowanej w aptece recepty. Recepta nie jest więc tylko poleceniem wydania leku, jest też swojego rodzaju czekiem, służącym do rozliczeń między apteką a NFZ.
Powiedzieliśmy, że ceny detaliczne preparatów refundowanych ustala się zgodnie z przepisami, a konkretnie, zgodnie z „Wykazem cen urzędowych hurtowych i detalicznych produktów leczniczych i wyrobów medycznych.” [1]. Każdy lek z tej listy ma swoją określoną cenę detaliczną, która stanowi podstawę do wyliczenia odpłatności dla pacjenta. Ale, zapyta ktoś, jak to się dzieje, że w różnych aptekach te same leki mają różne ceny detaliczne? Wystarczy porównać metki na opakowaniach. Ano, jest to spowodowane faktem, że ceny urzędowe są cenami maksymalnymi [2]i można je dowolnie obniżać. Aptekarz, który potrafi wynegocjować dla siebie korzystne rabaty w hurtowniach i u producentów, może zupełnie legalnie sprzedawać preparaty refundowane taniej, niż inni. Stąd różnice w cenach, nawet w dwóch aptekach na tej samej ulicy.
Pozostaje jeszcze kwestia obliczenia odpłatności za lek, czyli tzw. „ceny dla pacjenta”. Leki o statusie bezpłatnych powinny na paragonie figurować z ceną 0,00 zł. Leki z odpłatnością ryczałtową powinny kosztować symboliczne 3,20 zł [3]. Przy odpłatności 30% albo 50% - odpowiedni procent z ceny detalicznej. Ale bardzo często dzieje się inaczej. Za lek z nazwy darmowy trzeba dopłacić jeszcze kilka groszy; lek ryczałtowy nie kosztuje 3,20 zł, tylko 5, 9, czy nawet 25 złotych (jest taki znany preparat na cukrzycę, który na ryczałt kosztuje ponad 20 zł); lek z listy „50%” nie kosztuje połowy jego ceny detalicznej. Sprawcą tego zamętu jest limit ceny, ustalany przez Ministra Zdrowia dla każdego preparatu refundowanego [4]. Limit jest to górna granica ceny, która podlega refundacji. Inaczej mówiąc NFZ refunduje lek do wysokości jego limitu, a tę część ceny, która wykracza ponad limit, musi dopłacić pacjent. Na przykład: preparat A jest darmowy, jego limit wynosi 10 zł, a jego cena detaliczna wynosi 11 zł. Pacjent zapłaci za niego więc 1 zł, ponieważ tyle wynosi różnica między jego ceną a limitem. Jeśli aptekarzowi uda się obniżyć jego cenę do 10 zł, np. przez uzyskanie rabatu promocyjnego, wtedy pacjent otrzyma go za darmo. Albo preparat B ma odpłatność 50%, jego limit wynosi 20 zł, a jego cena detaliczna 35 zł. Pacjent zapłaci za niego: (20*50%)+(35-20)=10+15=25 zł, czyli połowę ceny do wysokości limitu i nadwyżkę ponad limit. Oczywiście, jeżeli cena tego leku nie będzie wyższa niż jego limit, wtedy odpłatność za niego wyniesie dokładnie 50% jego ceny.
A jeśli ktoś nie ma cierpliwości na takie obliczenia, wtedy wystarczy, żeby przyszedł ze swoim paragonem do apteki. Dobry farmaceuta z całą pewnością będzie potrafił ten i inne problemy dokładnie wytłumaczyć.

Przypisy:
[1] ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 23 grudnia 2010 r. w sprawie wykazu cen urzędowych hurtowych i detalicznych produktów leczniczych i wyrobów medycznych.
[2] USTAWA z dnia 5 lipca 2001 r. o cenach., art. 9
[3] ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 24 stycznia 2011 r. w sprawie wykazu leków, które mogą być traktowane jako surowce farmaceutyczne, wysokości opłaty ryczałtowej za leki podstawowe i recepturowe, ilości leku recepturowego, którego dotyczy opłata ryczałtowa, oraz sposobu obliczania kosztu sporządzania leku recepturowego., par. 2
[4] ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 22 grudnia 2010 r. w sprawie limitów cen leków i wyrobów medycznych wydawanych świadczeniobiorcom bezpłatnie, za opłatą ryczałtową lub częściową odpłatnością.

2 komentarze: